Muzeum Historyczno-Etnograficzne im. Juliana Rydzkowskiego w Chojnicach

Być to znaczy nazywać

Józef Chełmowski był już znanym i uznanym rzeźbiarzem, gdy po raz pierwszy zobaczyłem – naprawdę zobaczyłem – jego rzeźbę. Moja niedbałość i moja wina, że stało się to tak późno. Oczywiście, chciałem tę rzeźbę mieć, tę i wiele innych, wiedząc jednocześnie , że nie sposób mieć wszystkich, chociażby każda z nich była równie wspaniała, jak zobaczony w Chojnicach ,,Juliusz Słowacki".

Jest w tej rzeźbie zawarta, oprócz bogato polichromowanej zewnętrzności i czysto plastycznego przedstawienia, także pewna tajemnica autora. Na części swych rzeźb umieszcza Chełmowski tekstowe przesłania, już to dopowiadające czy uwyraźniające idee, które skłoniły go do wyrzeźbienia tej czy innej postaci, już to – gdy tekst jest tylko cytatem – zdaje nam sprawę z aktualności dialogu toczonego we wciąż żywej przestrzeni kultury pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Ta ostatnia może lecz nie musi być , nie może być, nieznaczącą chwilą. Bezśladowym przemijaniem.

Czasem tekst jest umieszczony wprost, na czymś w rodzaju cokołu, a czasem jest skryty i odsłania się widzowi wraz z otwarciem figury. Pierwsze rozwiązanie widoczne jest w rzeźbie Wernyhory, a te skryte w postaciach Juliusza Słowackiego czy Adama Mickiewicza. Teksty są zawsze znaczące, nawet symboliczne. Stanowią także rodzaj podkreślenia, że każdy akt twórczy, a więc i powstanie tych rzeźb, jest pewnego rodzaju fenomenem nazywającym i wypowiadającym to, co często trudno jest wyrazić językiem dyskursywnym, a co trzeba i można nazwać w języku sztuki.

Nie wszystkie z rzeźb Józefa Chełmowskiego zachowały się w Jagli koło Brus, gdzie artysta ma swoje warsztaty pracy: siedem wymagających hektarów gruntu  i warsztacik w obejściu, gdzie rzeźby powstają. Więcej rzeźb jest w muzeach i zbiorach prywatnych. W muzeach znajdują się także jego obrazy na szkle czy, według własnej już czysto muzycznej wyobraźni, skonstruowane instrumenty.

Józef Chełmowski jest odkrywczy i wciąż niecierpliwy w swoich poszukiwaniach. Otwarty na świat rodzajem zawierzającej ufności, chce jednocześnie ten świat ludzi i rzeczy nie tylko zrozumieć, ale i nazwać. Zapewne dlatego, jak mało który z twórców ludowych, jest daleki od świata tradycyjnych przedstawień eksploatujących sielski świat codziennych zajęć, nawet gdyby ta prawdziwa codzienność miała być rzeczywistością dojmującą i bolesną. Twórczość Chełmowskiego poprzez wybór ,,bohaterów", jak w rzeźbie, czy rzeczywistość przedstawioną na wręcz wspaniałym płótnie obdarzonym nazwą ,,Wizja końca świata" bywa – właśnie – wręcz wizyjna. Sięgając do biografii, do literatury – w tym do jej najwspanialszych dzieł, jak biblia, nie ucieka przed twardymi słowami i faktami codzienności, osłaniając ich rzeczywiste znaczenie.

Zapewne dlatego tak często, a być może i chętnie wybiera Chełmowski na temat swych rzeźb postacie zapisane w literaturze, w polityce, czy szerzej – w tradycji kulturowej, ale jest to zawsze humanistyczna tradycja. Nie byle więc kto, nie każdy polityk, nie każdy twórca i człowiek publiczny staje się tworzywem dla wizji Człowieka według Chełmowskiego. Są nimi Wernyhora i Mickiewicz, jak jest Goethe i Nobel, jak są św. Ojciec Maksymilian i Matka Teresa z Kalkuty. Rzeźbi także Chełmowski i Matkę Boską w licznych przedstawieniach, jak i świętych polskich czy tych innych, a tradycyjnie wtopionych w pejzaż kulturowy kaszubskiej wsi. Wyrzeźbił także twórca z Jagli kilka kapliczek, z niezwykle piękną – wprowadzającą wszystkich odwiedzających w jego obejście gospodarza i artysty zarazem.

Twórczość Chełmowskiego wyrastając z tradycji jest w swym wyrazie także głęboko indywidualna. Ma odwagę nie tylko kontynuować najpiękniejsze tradycje sztuki samorodnej, ale i przekraczać jej kanoniczne zdawałoby się ograniczenia. Tak jest nie tylko w zakresie treści przekazu, ale i w zakresie organizacji formy. Do tradycyjnie płaskiego wydawałoby się malarstwa na szkle Chełmowski wprowadza, ze świetnym rezultatem dla własnej twórczości, drugi plan. W malarstwie na szkle odkrywa się w ten sposób przestrzenność. Własnym wynalazkiem Chełmowskiego są otwierane figury; zapewniał mnie artysta, a nie mam powodów do niewiary, że nie znał tradycji ,,madonn szafkowych", którym jego rozwiązanie mogłoby być najbliższe. A ta polichromia, tak doskonale zgadzająca ze sobą wszystkie barwy, od razu – bez podpisu mówiąca, że jest polichromią Chełmowskiego , to jest też dar i bogactwo nie do podrobienia. A ta przestrzeń znaczeń, w której rzeczywistość tak doskonale zgadza się z przypowieścią, przedstawienie z wyobraźnią, słowo z przesłaniem.

Wanda Szkulmowska, wielka animatorka twórczości Józefa Chełmowskiego, a zarazem znawczyni sztuki ludowej, słusznie przypomina w katalogu wystawy rzeźb artysty słowa - przesłanie zawsze obecne w jego twórczości. ,,Troszczcie się o wielkie myśli, a i mniejszym nie dajcie zaginąć – tę prawdę zdaje się potwierdzać twórczość Józefa Chełmowskiego.

Józef Chełmowski znany jest już czytelnikom ,,Pomeranii", chociażby jako laureat honorowego wyróżnienia ,,Skra Ormuzdowa", przyznawanego przez redakcję. Aby go poznać prawdziwie, a więc przez twórczość – trzeba zobaczyć jego rzeźby: nie tylko w muzeach Torunia, Oliwy, Warszawy czy Krakowa, ale i te kapliczne – znajdujące się na dróżkach czy przy drogach Kaszub, jak Matka Boska Przyserno (Dobrotliwa) w Swornegaciach czy Matka Boska ze św. Maksymilianem Kolbe w Ostrowitem. Trzeba zobaczyć jego obrazy malowane na szkle, jak i malowaną tą samą techniką Drogę Krzyżową w kościele w Kaliszu k. Kościerzyny.

Dobrze jest jeszcze z panem Józefem rozmawiać, aby utwierdzać się w przekonaniu, że wiele jest jeszcze w otaczającym nas świecie do nazwania i poznania. Inaczej przez ten świat i dane nam życie przejść przecież nie sposób. O tym mówią rzeźby, cała twórczość artysty z Jagli, który dobił się pracą, talentem, niepokojem wyobraźni i opowiedzeniem moralnym miejsca osobnego, a także znaczącego wśród najwybitniejszych artystów ludowych.

Edmund Puzdrowski

Artykuł zamieszczony w czasopiśmie Pomerania, wyd. przez Zrzeszenie Kaszubsko - Pomorskie w Gdańsku, Nr 10.1986, ss.1 i 4 okładki.